uparta Ola

moje podróże

NAKURU NATIONAL PARK


Park Nakuru jest niezwykły ponieważ znajduje się w nim alkaliczne jezioro pełne różowych flamingów i pelikanów. W tym roku było rzeczywiście różowo, ale my spodziewaliśmy się większej liczby flamingów.

Dużym minusem parku jest ogrodzenie. Park graniczy bowiem z miejscowością Nakuru. Wieczorem widać w oddali światła budynków mieszkalnych i to psuje nastrój. Mieszkasz w parku, ale wiesz, że kilka kilometrów dalej tętni życie, nie jest tak jak w Masai Mara tylko TY I ZWIERZĘTA.

Mieszkamy w tanim GUEST HOUSE i jest elektryczność!!! Można wziąć prysznic w znośnych warunkach i nie trzeba mieszkać w namiocie. Nasz GUEST HOUSE składa się z trzech połączonych parterowych budynków, w każdym budynku są dwie trzyosobowe sypialnie, bardzo przestronne i czyste. Jest też kuchnia i łazienka. Za oknem widać zebry i antylopy. W nocy podobno można było usłyszeć lwa. Ja chyba zbyt dobrze spałam. Mieszkamy obok Australijczyków i Szwedów. O dziwo są bardzo głośni i przeszkadzają Marcinowi spać.

W parku mamy tylko dwa safari; safari ranne i popołudniowe. Widzimy białe nosorożce, prehistoryczne zwierzęta o gigantycznych posturach. Spokojnie się „pasą” tuż przy drodze. Białe nosorożce nie są tak naprawdę białe, mają szary kolor i duży szeroki pyszczek, nie są tak płochliwe jak czarne nosorożce. My spotkaliśmy trzyosobową rodzinę i jednego samotnego osobnika męskiego.

W Nakuru spotkaliśmy wiele hien, łącznie z grupką młodych. Ludzie nie przepadają za nimi, ale hieny są piękne i bardzo mądre. Zatrzymaliśmy się przy dorosłej śpiącej hienie zwiniętej w kłębek, była niesamowita, taka spokojna, łagodna, lekko zziębnięta i tylko od czasu do czasu otwierała oko, aby na nas spojrzeć.



Zostaw komentarz